15 czerwiec 2014r.
Na jednej z ulicy poznańskiego Świerczewa mamy swój dom tymczasowy. Za każdym razem gdy któraś z nas tam przyjeżdża, na powitanie biegnie ile sił w kocich łapkach kotka z ogródka położonego nieopodal i miauczy o odrobinę uwagi. Dotychczas myślałyśmy, że jak wiele innych kotów w okolicy, kociczka po prostu mieszka obok i jest kotem wychodzącym i bardzo towarzyskim. Niedawno jednak zaniepokoiła nas chudość dziewczynki i zrobiłyśmy wywiad w okolicy. Dowiedziałyśmy się bardzo smutnej historii kici….
Opiekunka Ptysi zmarła, a w krótce po tym, opiekun zapił się na śmierć. Kicia mieszka w ogródku domku, w którym wcześniej mieszkała z opiekunką, teraz domek jest zamknięty na 4 spusty. Dokarmia ją rodzina, która czasem przyjeżdża, i sąsiedzi. Ta historia daje jasny obraz dlaczego Ptysia na każdy samochód reaguje tak wielką nadzieją, podbiega do wysiadających z auta i robiąc wielkie shrekowy oczka miauczy, zagaduje, ociera się o nogi i za każdym razem wkłada w ten rytuał całą swoją kocią duszę i serduszko. Cały czas ma nadzieję, że z auta wysiądzie ktoś kto się nią zaopiekuje.
Teraz w dobie wysypu małych kociaków, których mamy ponad 20, nie mamy miejsc w domach tymczasowych by zaopiekować się Ptysią. Postanowiłyśmy zdalnie poszukać jej kogoś, kto ją pokocha, zaopiekuje się, będzie karmił, tulił i leczył. Kicia nie jest już chyba najmłodsza. Bardzo potrzebuje pomocy.