8 lipca 2016 r.
Grzecznościowo:
„Lemi, bo tak Go nazwaliśmy, trafił do nas na początku maja; przypadkiem zapewne przechodził przez wieś. Brudny, chudy, dziwnie poruszający się i z wyrwanymi plackami futra. Łzy cisnęły się do oczu, jak patrzyliśmy na Niego przez okno i tak zaczęliśmy Go dokarmiać. Po tygodniu dał się pogłaskać- sama skóra i kości. Po dwóch tygodniach zabraliśmy Go do weterynarza i tutaj pełne zaskoczenie: pozwolił zrobić wszystko: czyszczenie uszu, badania, wyciąganie pozostałości po kleszczach. Jedyny problem był z osłuchaniem bo za głośno mruczał wśród ludzi. Diagnoza: kocur ok. 5-letni, stan ogólny bardzo zły, wychudzenie, problemy z jelitami; na szczęście zęby w dobrym stanie. Został odrobaczony, przez tydzień przyjmował leki. Minęły kolejne tygodnie. Wykastrowaliśmy Go, sierść odrasta, do grubasków nie należy, ale jest coraz lepiej; w dwa miesiące nie odrobi kilku ładnych lat biedy. W tym tygodniu szczepienie.
Kot jaki jest każdy widzi, nie jest to Istotka, którą kocha się za wygląd. Swoje przeszedł i potrafi docenić człowieka, potrafi pokazać, jak wiele dla niego znaczymy. Kiedy jesteśmy w ogrodzie, cały czas jest przy nas, chodzi za nami, mruczy i przytula się. Teraz nie wie, co wybrać: miskę czy nas. O dziwo, co rzadko się zdarza, ze stoickim spokojem znosi okazywanie sympatii przez prawie siedmiolatka.
W tej chwili mieszka na dworze, jest ciepło i wystawiliśmy mu mały domek. Przez te 2 miesiące przyzwyczailiśmy się do Niego i stał się częścią naszego życia.. Niestety (a właściwie to stety) mamy już kilka kotów i nie możemy sobie pozwolić na kolejnego. Szukamy dla niego dobrego domu, nie ze złotą obróżką, ale z kolanami gotowymi na przygarnięcie.
Kocurka oddamy całkowicie zdrowego, wykastrowanego i zaszczepionego, wszystko w
książeczce.
Mieszkamy w okolicach Murowanej Gośliny, ale dowiezienie w inne miejsce nie stanowi problemu, byle tylko miał dobrze.
Telefon w sprawie Kocurka 664736526.”