29 lipca 2016 r.
Odebrany podczas interwencji z kojca stojącego za marketem gdzie spędził samotnie koło 10 lat, skrajnie wychudzony, zaniedbany, chory, spędzał życie na ubitej przez lata warstwie własnych odchodów. Jednak największym cierpieniem dla Bruna była samotność. Gdy odebrałyśmy pieska i zaczęliśmy leczenie, nerki były w kiepskim stanie, ale przy odpowiednim żywieniu, leczeniu psiak z dnia na dzień powracał do sił. Szybko dał się poznać jako cudownie łagodny, cieszący się ze wszystkiego i niesamowicie inteligentny pies, z którym można było nawiązać magiczną więź. Kiedy wydawać się mogło, że będzie już tylko lepiej i Bruno znalazł dom tymczasowy u pani Izy, dopadło go kolejne nieszczęście, złamał nogę w tak niefortunny sposób, że trzeba było ją amputować. Pomimo wielu obaw, czy pies w jego wieku podoła takiej operacji i da sobie radę na trzech łapach, operacja powiodła się, a Przyjaciele fundacji, Państwo Małgorzata i Janusz Ostrowscy opłacili wszelkie koszty z tym związane. Bruno spędził trzy tygodnie w szpitalu, musiał nauczyć się chodzić na trzech łapach, ale dał radę, bo nie był już sam. I wtedy wydarzyło się coś wspaniałego, Bruno znalazł swoją rodzinę ♥ Ze szpitala pojechał prosto do swojego nowego domu. Było to trzy lata temu. Dzięki bezwarunkowej miłości i ogromnej determinacji pani Romy, Bruno pomimo chorych nerek, pęcherza i innych dolegliwości ostatnie trzy lata swojego życia spędził w kochającym domu, w otoczeniu troskliwych i opiekuńczych osób, dla których był oczkiem w głowie, i które teraz opłakują jego śmierć.
Ukochany Brunusiu, zawsze będziesz w naszych sercach, teraz jesteś tam, gdzie nic Cię już nie boli, biegasz na czterech łapkach i patrzysz na nas z góry…