21 lutego 2018 r.
Z ogromną przykrością zawiadamiamy, że nie ma już z nami kotka Danielsa [’]
Daniels nigdy nie był silnym kotem – całe życie chorował. Był o połowę mniejszy od swojego brata. Opiekunowie Danielsa wiele razy lądowali z nim w całodobowej lecznicy (wielokrotnie o bardzo późnych porach). Ostatnimi miesiącami szukaliśmy powodu dla którego Daniels miewał luźne kupki i źle się czuł. Daniels zaliczył bardzo wiele badań, pół życia spędził u lekarza, brał różne leki, a my w dalszym ciągu nie znaliśmy przyczyny jego stanu zdrowia. W ostatnim czasie kotkowi znacznie się pogorszyło. Spędził kilka dni w szpitalu, gdzie go stabilizowano (o czym pisaliśmy niedawno). Wyszedł ze szpitala tylko na jeden dzień… gdy zaczął słaniać się na nogach i lać przez ręce opiekunowie wrócili z nim do szpitala, a tam proszono nas o podjęcie najtrudniejszej ze wszystkich decyzji – by kotu ulżyć. Daniels wyniki krwi miał fatalne – zbytnio się nie poprawiały na przestrzeni tygodni. Usg wykazało zbierający się płyn, nerki zmienione, grudki pod torebką. Biorąc pod uwagę jego stan kliniczny i wyniki, została podjęta decyzja, aby ulżyć mu w cierpieniu. A jeszcze kilka dni temu opiekunowie zakupili specjalną lampę grzewczą dla Danielsa…
Kasia i Tymek, dziękujemy, że byliście dla niego domem tymczasowym i że jesteście nadal dla jego brata Jack’a. Trzymajcie się dzielnie teraz. Dziękujemy Wam! Daniels co prawda nie miał domu stałego, lecz on o tym chyba nie wiedział. Miał dom, w którym mieszkał i w którym czuł się bezpiecznie.
Żegnaj kociaku [’]