Podstawowe informacje:
Urodzona: ok. 2017 r.
Zdrowie: testy FIV/FeLV ujemne, odrobaczona
Stosunek do ludzi: przyjaźnie nastawiona, miła, chętnie sama przychodzi na mizianie
Stosunek do dzieci: raczej byłaby onieśmielona/przytłoczona kontaktem z dziećmi
Psy: kontakt przy wolierze, nie ucieka ale też nie podchodzi
Koty: pozytywny
Inne: szuka kontaktu z człowiekiem, większość czasu raczej śpi, lubi wygrzewać się na słoneczku. Raczej spokojna. Potrafi korzystać z kuwety. Widzi tylko na jedno oczko (i to raczej słabo).
Janeczka o sobie:
Cześć,
jestem Janeczka i od razu Wam powiem, że jestem koteczką z problemami – a zasadniczo z jednym. Po kocim katarze na jedno oko nie widzę wcale, a na drugie ledwo. To jeszcze funkcjonujące oko trzeba mi codziennie zakraplać i przecierać (moi tymczasowi opiekunowie robią to zazwyczaj w dwójkę) i zabierać mnie dość często do tego śmiesznie pachnącego miejsca, gdzie są ludzie nazywani weterynarzami. Brak jednego ze zmysłów nie jest zbyt przyjemny i często, mimo że wiem, że w moim domu tymczasowym mogę czuć się bezpiecznie, łatwo się przestraszam, zwłaszcza przy większych hałasach z zewnątrz, albo jak w domu pojawiają się inni ludzie – „goście”, jak mówią moi opiekunowie. Zazwyczaj się wtedy chowam pod któreś z krzeseł, albo pod łóżko, w każdym razie tak, żeby nie było mnie widać. Może jeszcze nabiorę śmiałości, hm, przy lepiej poznanym, własnym terytorium… kto wie? Koty lubię, koty są w porządku, psy toleruję, przynajmniej dopóki są spokojne i nie mam z nimi bezpośredniego kontaktu – w schronisku za siatką były ok. Słyszałam, że mali ludzie mają bardzo dużo energii i są głośniejsi od tych większych, więc chyba nie czułabym się niestety najlepiej w ich towarzystwie, raczej by mnie onieśmielali. Do przyzwyczajenia się do tych dużych też raczej potrzebuję trochę czasu, ale w końcu na początku każdej znajomości trzeba poświęcić chwilę na poznanie siebie, swoich potrzeb, granic i na zaprzyjaźnienie się. Prawda? Tak mam też trochę z głaskaniem, trochę nie wiem jak się zachować, kiedy opiekunowie mnie głaszczą. Podoba mi się i nie uciekam, ale jakoś tak się nie mogę ułożyć, wiercę się, kręcę, ocieram… I jakoś tak ten czas mija na pieszczotach.
Tymczasowi opiekunowie się śmieją, że jestem strasznym czyściochem, bo długo się myję, i tylko trzeba mi wtedy podawać taką jakąś pastę, bo od kłaczków z mycia mi się trochę kaszle. Mam też swoje powody do dumy – zawsze w nocy miauczę się pochwalić, że jest nowy urobek w kuwecie. No i jestem „kocią mamusią”, jak tylko słyszę w okolicy jakieś miauknięcia, to biegnę na pomoc do okna i wypatruję co zdołam…..albo lubię spojrzeć w ten duży świecący prostokąt co wisi na ścianie, na który ludzie lubią patrzeć -tam są małe kotki czasem, tylko one nie pachną, dziwne to trochę.
Podobno trudno mnie zachęcić do zabawy, ale fajne są takie zabawki, co nie są głośne, ale które tak trochę słychać – na przykład takie polowanie na coś, co słychać, jak szura po podłodze, to jest coś! I standardowo lubię sobie oczywiście pospać, podjeść i pomruczeć.
Czy moje wymagania są wysokie? Hm, no nie wiem, w końcu każdy człowiek, tak jak kot, ma swoje upodobania i potrzeby, jedni lubią, gdy jest wokół nich głośno, a inni bardziej cenią sobie spokój i względną ciszę… A za opiekę i pielęgnację stokrotnie się odwdzięczę miłym, puchatym i mruczącym towarzystwem.
Do zobaczenia, albo raczej usłyszenia i obwąchania!
Poznaj historię Janeczki:
30 marca 2021 r.