Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
1.5 procent przekaż Fundacja Głosem Zwierząt

Poznaj historię Jeżki:

30 listopada 2020 r.

Sobota wieczór. Droga dojazdowa do schroniska – gruntowa, pod lasem. Pada deszcz, ciemno.
Wolontariuszki wracają po spacerach z psami, wyjeżdżają ze schroniska i jadą wolno. Przejeżdża jakiś samochód, co rzadkie w okolicy, bo droga prowadzi jedynie do schroniska i lasu, ale zdarza się. Jada dalej. Na środki drogi leży coś co wygląda jak kamień, ciężko dojrzeć w deszczu i po ciemku, ale jedna z dziewczyn zaniepokoiła się, że może to jeż. Zatrzymały samochód i wyszły sprawdzić.
Kociak. Leży, nie rusza się. Pędem zabierają go do auta i wracają do schroniska, suszą, karmią, ale kot się przewraca. Nie czekając na nic, jadą do Poznania do całodobowej lecznicy.
JEŻKA bo takie imię otrzymała kotka, która wyglądała na jeża, była odwodniona, wyziębiona i wygłodniała. Została na noc w lecznicy. Po dobie w cieple, po kroplówkach i lekach, odzyskała siły i wróciła do schroniska w Dopiewie.
Teraz Ciocie tulą, karmią i kochają…
Kolejny dzień z życia wolontariuszy fundacji.
Jeżka niebawem będzie do adopcji…

30 listopada 2020 r.

Mała Jeżka wyjątkowo Was urzekła, więc wrzucamy Wam filmiki zrobione chwilę po znalezieniu jej na ulicy, w schronisku. To wtedy, widząc jak upada i nie ma siły chodzić, dziewczyny podjęły decyzję o nie czekaniu na następny dzień na przyjazd lekarza schroniskowego, lecz przewiezieniu jej do kliniki całodobowej.

10 grudnia 2020 r.

„Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez”
Pożegnanie Jeżki napisały opiekujące się nią wolontariuszki.
„Jeżka, Żbiczek, Jadzia – pod koniec zeszłego tygodnia stopniowo przestała jeść, była coraz bardziej osowiała i apatyczna. Bez chwili zastanowienia zawiozłyśmy Małą do weterynarza. Kociątko było tak odwodnione i słabe, że nie dało się pobrać jej krwi do badań diagnostycznych. Choć nie było pewności lekarz zasugerował u niej FIP.
Kiedy wiozłam ją na kolanach zastanawiałam się czy to Maleństwo wie, że walczy o nią tyle osób, że o tym 500g futerka myślimy, że ją kochamy. Tuliłam ją tak mocno, chociaż czułam, że mała nawet już nie mruczy, co robiła wcześniej przy najmniejszym dotyku. Dziewczynka została w szpitaliku, pod opieką Pana Doktora Szymona. O 20 dostaliśmy telefon, że u Małej pojawiły się objawy neurologiczne, wiedziałyśmy, że to będzie długa noc.
O 7:30 rano Jeżunia odeszła. To małe futerko przestało już czuć ból i brać na swoje maleńkie barki niesprawiedliwość świata i błędy ludzi. Kiedy mówiłam jej, że teraz będzie już lepiej i patrzyłam w jej gasnące oczka nie sądziłam, że to nasze ostatnie spotkanie. Nawet na sekundę żadna z nas nie przestała wierzyć, że i tym razem nam się uda, że uratujemy to Maleństwo.
„Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez” i wylałyśmy ich mnóstwo z bezsilności, niesprawiedliwości i smutku, ale kiedy przypomnę sobie jej oczy, nie zastanawiam się już czy wiedziała, że nas ma – wiedziała. Była nasza, grała z nami na telefonie, łobuzowała i przez te 9 dni z nami miała dom i wszystko to czego Mały Kocio potrzebuje.
Żbiczko, przepraszamy Cię, że nie dałyśmy rady Ci pomóc, obiecujemy, że nadal będziemy walczyć o każde futerko jakie stanie na naszej drodze. Biegaj szczęśliwie za tęczowym mostem, całujemy Cię w puchaty KocioŻbikowy łepek,
Kochamy,
Twoje Ciocie”
Ogromne podziękowania należą się naszej wolontariuszce Oli, która była cały czas w gotowości aby zawieźć Jeżke nawet na koniec świata by jej pomóc. Trzymaj się Oleńka!

 

Adopcja w 3 krokach

Masz pytania? Napisz: fundacja@glosemzwierzat.pl

Lub zadzwoń: 510 082 744

(nie zawsze mogę odebrać telefon, proszę wtedy o kontakt SMS – oddzwonię)