Podstawowe informacje:
Urodzony: ok. 2016 r.
Zdrowie: odrobaczony, zaszczepiony, wykastrowany, zachipowany, testy Fiv dodatni, Felv ujemny
Stosunek do ludzi: pozytywny
Stosunek do dzieci: nie miał kontaktu
Psy: nie miał kontaktu
Koty: Pozytywny
Inne: cukrzyca, triaditis/zapalenie trzustki (?)
Łapek o sobie:
18 grudnia 2020 r.
Czołem! Czołem – bo tak Cię teraz najpewniej przywitam, klasycznym barankiem. Mam na imię Łapek, bo – no cóż – po prostu z działek do fundacji trafiłem z raną na łapie, która wymagała od wolontariuszy wytrwałej pielęgnacji. Wprawdzie nieco byłem sceptyczny, ale szybko zorientowałem się, że syczenie nie każdego człowieka odstrasza i nie trzeba radzić sobie całkiem samemu. I po kilku tygodniach mieszkania w kociarni miauem już wielu spostrzegawczych przyjaciół. Spostrzegawczych na tyle, że szybko zorientowali się, że coś jeszcze musi mi doskwierać, mimo że nie chciałem niczego po sobie pokazać. Gdyby to ode mnie zależało, przeczekałbym wszystko spokojnie w kąciku i nie zabierał nikomu za dużo czasu. Oni się jednak nie dali zwieść i długo szukali przyczyny, z powodu której traciłem na wadze, słabłem, słaniałem się na łapkach, markotniałem i coraz więcej siły musiałem wkładać w błagalne spojrzenia…
Okazało się, że mam FIV, ale co tam – jestem dzielny. Zresztą – po tych wszystkich przejściach na działkach, gdzie wcześniej mieszkałem, jak mógłby mi przeszkadzać luksus życia jedynaka w ciepłych domowych pieleszach. Mam cukrzycę, ale co tam – jak się do mnie podejdzie sposobem i z taktem, to tych insulinowych zastrzyków nawet nie zauważam. Jakieś syki czy prychania nawet nie przejdą mi przez myśl. Mam zapalenie trzustki i nacieki na jelitach, ale co tam – odkąd regularnie przyjmuję lekarstwa i przestrzegam diety, apetyt mam, aż mi się uszy trzęsą, a i z kuwety korzystam ładnie. Mam lekką niedowagę, ale z każdym tygodniem staram się być coraz silniejszy. Coraz bardziej przekonuję się, że warto!
We wrześniu trafiłem do domu tymczasowego, gdzie mam na razie swoje miejsce od dwóch miesięcy. Od pierwszego tygodnia poczułem, że nie ma jak dom z człowiekiem. Nawet się nie chowałem za bardzo po kątach, od razu zacząłem zwiedzać. Bez problemu zlokalizowałem kuwetę, michę i najwygodniejszy kawałek kanapy. A wolontariusze z fundacji o mnie nie zapomnieli, o nie! Opłacają regularne badania i wizyty kontrolne u weterynarza. Karmią mnie specjalną karmą Gastro, dzięki której lepiej się czuję i z kuwety korzysta mi się o wiele łatwiej. Dbają, żebym zawsze miau wszystkie lekarstwa. Regularnie przyjmuję insulinę. No i wprawdzie ważę teraz niewiele ponad 3,5 kg, ale ostatnio przestałem chudnąć i nawet troszkę przybrałem. Jestem w trakcie leczenia i bardziej szczegółowej diagnozy, więc miejmy nadzieję, że skoki cukru niedługo przestaną być problemem Wrócił mi apetyt i chęci do zabawy. Swoje przeszedłem, nie jestem wymagający – wystarczą mi klasyki: kawałek sznurka, jakaś gumka, włochaty wiecheć czy – ostatnio ukochana – pluszowa mysza. Dałem się poznać jako bardzo kochany, bardzo spokojny i z tygodnia na tydzień coraz bardziej ciekawski kocurek. I dobry serial obejrzę, i potowarzyszę w drzemce, i zagadam przy obiedzie, i pomogę przy pracy. A przytulać to bym się mógł całymi godzinami! Już wcale się nie obawiam otwarcie okazać, jak dużo, dużo mam w swoim kocim serduszku miłości do człowieków.
Jeśli chcesz mi pomóc, zajrzyj tutaj: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/lapek-potrzebuje-twojego-wsparcia?fbclid=IwAR1MgtsmcsQP9iitYfgQzC4v2WNDfg1dJNDCMvDQzgHo3Bzo55dP9Owz6gA
1 grudnia 2021 r.
Oto to minął rok od ostatniego wpisu.
Czołem, tu Łapek, wasz dzielny cukrzyk! W październiku stuknął mi rok na tymczasie. Ale ten czas zleciał! Chociaż — tak po prawdzie — dużo się działo, to i miałem prawo nie być skupiony na kalendarzu.
Zmagam się wciąż z nieuregulowaną cukrzycą, jako wyróżniający się Nietypowy Przypadek lub Pacjent Zagadka. Przez te ostatnie kilkanaście już miesięcy próbowaliśmy wielu metod: dwóch rodzajów insuliny, wspomagających tabletek, zmian diety — oczywiście wszystkiego w porozumieniu z weterynarzami. Dzięki ich nieocenionej pomocy wyniki krwi mam teraz praktycznie wzorcowe i czuję się bardzo dobrze. Pozbyłem się też resztek zepsutych zębów, więc jesteśmy już pewni, że nic mnie nie boli, i nic nie powoduje dodatkowych, wikłających wyniki infekcji. Niestety jeśli chodzi o cukrzycę, wciąż nie jest najlepiej. Poziom glukozy nie chce spaść do zdrowego poziomu, uparcie utrzymuje się na takim znacznie, znacznie powyżej normy. Przez to niestety w niektórych okresach traciłem na wadze, no i miewałem kłopoty pęcherzem. Teraz jest stabilnie, ale uważamy, żebym nie chudł, a marzymy, żebym przytył, no i próbujemy jeszcze z dopasowaniem dawki insuliny. Kiedy zacząłem chudnąć mimo wilczego apetytu i dużych porcji, najadłem się trochę strachu, ale cieszę się, że teraz jest stabilnie. Jeśli chodzi o mnie, to wolałbym unikać takiego zamieszania i spokojnie drzemać na parapecie czy drapaku, no ale przyznam, że przywykłem. Daję sobie cierpliwie robić zastrzyki i rano, i wieczorem, i zupełnie bez grymaszenia znoszę kontrolne nakłucia ucha do pomiarów glukometrem. Ważne, żeby micha była pełna na czas — w porze karmienia jestem wyjątkowo pobudzony i nie dam sobie w kaszę dmuchać!
Wprawdzie pięknie udało się podreperować moje wyniki i apetyt, ale potrzebuję wsparcia. Nie biorę już leków na wątrobę, ale na stałe przyjmuję Lypex wspomagający pracę trzustki. Okazuje się, że z tym lekiem lepiej reaguję na insulinę. Czasem potrzebuję też pomocy w trawieniu, pewnie przez to, że przy takiej nieuregulowanej cukrzycy można pić i pić, a i tak można się odwodnić. Na szczęście znaleźliśmy suplement diety, który bardzo mi pomaga na trudności w kuwecie. Vetfood Antihairball, bardzo polecam!
Mieszkałem sobie długo jako jedynak i całkiem mi się to podobało. Miękkie posłania, kanapa i drapak na wyłączność, niepodzielna uwaga człowieka. No ale — cóż — chcąc nie chcąc od czerwca musiałem podzielić się miejscem z pewnym czarno-białym atencjuszem, Cosmo. No i — zostałem idolem! Ten to na bzika na punkcie kotów. Ja tam wolę swojego człowieka, bo można się zwinąć na kolanach. Jest ciepło, jeszcze podrapią za uchem. A ten to do człowieka nie podchodzi, nawet kiedy próbują przekupić go j e d z e n i e m, ale do mnie przykleja się bez przerwy! Oficjalnie skończyły się czasy spokojnych drzemek. Nie zrozumcie mnie źle, brachol jest całkiem w porządku — jest się na kogo pogapić i jest z kim wędrować po pokoju. No ale odpoczywać już mi nie da, musi się zaraz wpakować obok i domagać pielęgnacji futra… Ma szczęście, że taki jest uroczy, bo mi się na niego naprawdę trudno złościć. Jak już chce, to niech się kładzie obok, niech tam. Zresztą — on też przepada za serialem „Za oknem na naszej ulicy”, więc od czasu do czasu przesiaduje jednak na parapecie i wtedy mogę zmrużyć oczy i odpocząć w Łapkowym świecie.
Poznaj historię Łapka:
21 grudnia 2020 r.
Jeśli zastanawiacie się co słychać u Łapka, kupki nieszczęścia z FIV+, cukrzyka i trzustkowca z niegdyś pogryzioną łapką, spieszymy z aktualizacją!
Łapek czuje się dobrze! Pod względem zachowania okazuje się kotem bliskim ideałom. Wprawdzie nie przepada za noszeniem na rękach ani za mizianiem po brzuszku, ale bez oporów pakuje się na kolana albo na brzuch leżącego, kiedy ma ochotę na towarzystwo. Mruczy przy tym i wystawia brodę do głasków. Czasem nawet zasypia. Może się tak relaksować godzinami. Bawi się chętnie, z zaangażowaniem goni za zdobyczą na wędce. Jest ciekawski, ale bardzo grzeczny i nie przejawia żadnych przejawów agresywnych czy lękliwych zachowań. Bez problemu pozwolił sobie obciąć wszystkie pazurki (na raz!). Coraz pewniej zachowuje się przy gościach; obecnie często wychodzi prawie od razu i pozwala im się zabawiać i głaskać.
Nadal kontynuujemy prawie cotygodniowe wizyty kontrolne u weterynarza. Ze względu na wyniki przyjmuje nadal leki na poprawę działania trzustki i wątroby oraz musi suplementować białko ze względu na swój stan zdrowia: szybko spala to, co zje. Łapek w ostatnich kilku tygodniach przybrał lekko na wadze – już nie chudnie. Ma więcej pozytywnej, ciekawskiej energii, a futerko nabrało blasku i miękkości. Zainteresował się utrzymaniem czystości – myje się i wylizuje częściej, choć z dokładnością zależącą od dnia. Siusia nadal sporo, ale dużo mniej niż wcześniej; zdarzają się nawet przedpołudnia lub popołudnia, kiedy odczuwa potrzebę raz czy dwa, a miska z wodą zostaje prawie pełna. Nie ma problemu z korzystaniem z kuwety: jeśli sporadycznie zdarza mu się nasiusiać na łóżko, to zazwyczaj sygnał, że z poziomem cukru coś jest nie tak.
Obecnie największym problemem jest to, że niestety Łapek nie reaguje na insulinę tak, jak zakładaliśmy. Są tygodnie, w których wyniki się poprawiają i jest dużo lepiej (cukier obiecująco spada), a są takie, w których wracają do niepokojąco wysokiego poziomu. Nieregularność występuje mimo utrzymywania niezmiennej, ścisłej diety (taka sama karma podawana w takich samych ilościach) i pór karmienia oraz badania poziomu glukozy zawsze o mniej więcej tej samej porze po jedzeniu. Nawet zwiększenie dawki insuliny do 2 x 2 jedn. nie zaradziło martwiącym wahaniom. Od połowy grudnia w konsultacji z weterynarzem Łapek jest karmiony mokrą, bezzbożową i bezcukrową karmą opartą na składnikach mięsnych – zobaczymy, czy zmiana w diecie wpłynie na obniżenie poziomu glukozy we krwi. Jeśli nie, weterynarz najprawdopodobniej zwiększy dawkę i postara się wskazać możliwe przyczyny, dla których kota trudno jest ustabilizować; niestety może to wskazywać na towarzyszące choroby.
Z pomniejszych spraw uważamy na lekki stan zapalny w lewym oczku.
Cieszy dopisujący Łapkowi apetyt (bez problemu zaakceptował nową karmę i zjada ją ze smakiem), bardzo pozytywny stosunek do ludzi, komunikatywność i dobre ogólne samopoczucie. Trzymamy za niego mocno kciuki i mamy nadzieję, że uda się rozwikłać przyczyny, dla których jego walka z ustabilizowaniem cukrzycy się przeciąga.
27 stycznia 2023 r.