22 kwiecień 2011r.
Kudłacz Donat, został zabrany w trybie interwencji w fatalnym stanie – był jednym wielkim dredem. Razem z kolegą, również zaniedbanym, mieszkały na malutkim podwórku, nigdy go nie opuszczały – i nikt specjalnie się nimi nie zajmował. Żaden z psów nie znał świata z zewnątrz, dopiero kiedy je odebraliśmy, chłopcy uczyli się wszystkiego od nowa.Po opuszczeniu przydomowej celi, psy trafiły najpierw w ręce weterynarza a następnie fryzjera.
Dzisiaj to zupełnie inne, piękniejsze, odkarmione zwierzaki. Kolega Donata znalazł już dom, a Donacik nadal czeka…
Piesek jest bardzo kochany, może zamieszkać w domu z dziećmi i innymi zwierzętami.
18 styczeń 2012r.
Dzisiejszy dzień okazał się dla Kudłacza tragiczny. Psiak był kojcu, podczas gdy psy z sąsiedniego boksu zostały wypuszczone na wybieg podczas sprzątania. Kudłacz wystawił łapkę przez kraty, podbiegł do jeden z większych, silniejszych psów, chwycił go za nią i rozszarpał w strzępy. Powyciągał ścięgna i kości, łapka wisiała tylko na kawałku skóry. Psa niezwłocznie zawieziono do lecznicy. Jednak mimo usilnych starań weterynarzy, nie udało się uratować łapki. Wyglądała jak pogryziony kawałek mięsa z kością, podzieloną na dziesiątki kawałków, które połączone ze sobą były jedynie kawałkami skóry.
Urazy kości były na tyle poważne, że podjęto decyzję o jej amputacji, żeby uratować życie Kudłacza. Psiak jest w bardzo złym stanie. Dostaje leki przeciwbólowe. Trwa walka o jego życie, które wisi na włosku. Aż strach pomyśleć ile ten psiak wycierpiał.
23 styczeń 2012r.
Kudłacz nadal znajduje się w lecznicy. Jego stan fizyczny jest ustabilizowany. Niestety jego psychika okrutnie ucierpiała. Po radosnym i szczęśliwym psiaku nie ma śladu.
Jest smutny, przeraźliwie smutny, wręcz depresyjny wyraz psiego pyska wiele mówi na temat tego co ten psiak przeszedł.
Trauma jaką przeżył każe mu się kulić ze strachu przy każdym gwałtowniejszym ruchu, przy głośniejszym szczeknięciu innego psa.
24 styczeń 2012r.
Dzisiaj zabraliśmy Kudłacza z lecznicy do awaryjnego domu tymczasowego.
Psiak, wyszedł z auta na własnych nogach. Kuśtyka powolutku, ale stara sobie radzić.
Z braku innego lokum, Kudłacz trafił na bardzo awaryjny tymczas, gdzie jest już pies rezydent, oraz jeden psi tymczas.
W związku ze stanem Kudłacza jest on izolowany od pozostałych piesków.
Piesek dostał jedzonko i wodę, chętnie zjadł i wypił.
Opiekunka tymczasowa dała chwilę czasu Kudłaczowi, żeby przyzwyczaił się do nowego miejsca, gdy wróciła po pół godzinie, psiak nadal stał w tym samym miejscu nie ruszając się.
30 styczeń 2012r.
Kudłacz nadal przebywa w awaryjnym domu tymczasowym.
By zacząć nowe lepsze życie, jego tymczasowa opiekunka ochrzciła go nowym imieniem – Szafir.
Asia pisze, że „…Opieka nad psiakiem, nie jest łatwa, ale dzieje się coś ważnego. To rekolekcje, z bólu, człowieczeństwa, pytania o sens wszystkiego. Patrząc na Jego okaleczenie, leczymy Go miłością i otwieramy się na nowe, ważne doświadczenia. To trudno wyrazić werbalnie. (…)”.
Dzięki sercu i oddaniu Asi Szafir powoli dochodzi do siebie.
Trzeciego dnia pobytu w domu tymczasowym, Szafir pierwszy raz, nieśmiało, ale wyraźnie zamachał ogonem!
Piątego dnia wskoczył łapą na blat w kuchni w poszukiwaniu jedzenia. Tego dnia również pierwszy raz zaszczekał, na spacerku po ogrodzie – widząc przechodniów na ulicy.
Apetyt ma wyśmienity, dużo śpi na boku, ma miękkie posłanie z kołdry i wełnianego koca.
Niestety dużo czasu spędza sam, ponieważ póki co musi być izolowany od pozostałych psów.
Dzielna Asia porzuciła swoją rodzinę i zamieszkała z Szafirkiem w pokoju.
Każdego dnia uczy się czegoś nowego i oswaja z domem. Chodzi, a raczej kuśtyka za swoimi tymczasowymi opiekunami krok w krok. Najgorzej wychodzi mu to na płytkach, a to cały korytarz i kuchnia.
Termin zdjęcia szwów przypada 10 lutego.
Dziękujemy Asi i Jej mężowi za wielkie serce, empatię, wyrozumiałość, poświęcenie i cierpliwość. Jesteście nieocenieni. To prawdziwy zaszczyt, że zechcieliście obdarzyć fundację zaufaniem i wstąpiliście w nasze szeregi. Najbardziej Wam wdzięczny jest na pewno Szafirek.
08 luty 2012 r.
Szafirkowy telegram płynący wprost z serca Joasi:
Kudłacz II vel Donat przyjechał do nas z kliniki śremskiej 24 stycznia. 7 dni po całkowitej amputacji przedniej łapki. Bałam się, co zobaczę. Jednak obolały piechu przydreptał z samochodu do domu o własnych siłach. Była nadzieja.
Smutny i wystraszony, zjadł garść karmy i poszedł spać.
Ułożyliśmy go po królewsku. Kołdra na podłodze, na niej wełniany koc. Nigdy już nie będzie marznąć. Nie będzie niedojadać. Jest bezpieczny.
Dostał nowe imię – Szafir, aby rozpocząć życie od nowa.
Myślałam o tym, że jego traumę da się załagodzić, ale utraconej łapki, niestety, nie umiemy mu odtworzyć. Współodczuwałam jego ból i strach. Pierwsze dni ze smutnym psem były trudne.
Zamieszkałam z Szafirkiem w odrębnym pokoju. Trzeba było oddzielić nasze psy: wilka Jokera i „tymczasa” teriera Keksa. Zwierzaki były bardzo ciekawe, kto do nas zawitał? Szafirka nie dało się przed nimi ukryć. Przeraźliwie śmierdział i nie można go było wykąpać, bo świeże szwy i gojąca się rana…
Szafirek ma długą brudną sierść, a w niej wszystko. Kawałki słomy ze schroniskowej budy, zasuszone polne kwiatki, drzazgi i … Kupki. Paliłam w pokoju aromatyczną świecę, swoją pościel skrapiałam pachnącą wodą…
Przez pierwsze dni dałam psu czas na aklimatyzację. Jadł, spał, albo stał patrząc gdzieś w przestrzeń. Miał wielkie wystraszone oczy, poza tym brak kontaktu.
W weekend „tymczasa” Keksa odwieźliśmy do nowego stałego domu. Żal się było żegnać, bo Keksik u nas rozkwitł, ale… Wiedzieliśmy, że oddając go możemy lepiej pomagać Szafirkowi. Teraz mamy więc „tylko” dwa psy.
Czwartego dnia Szafir zamachał do mnie ogonem! Świat się uśmiechnął!!!
Kolejnym postępem są już jego samodzielne spacerki po dużym ogrodzie. Mimo trzech łap, nie odpuszcza. Sika podnosząc nogę w górę!
Początkowo dreptaliśmy 100 kroczków i do domu, bo mróz. Po tygodniu Szafir wychodzi już sam na 15 minut. Bardzo dziwił się nowemu otoczeniu. Węszył nowe zapachy, szczególnie ślady naszych psów. Wsłuchiwał się w odgłosy wsi, w dalekie szczekanie. Po tygodniu pierwszy raz sam zaszczekał na sąsiada! „Idź stąd! Nie znam cię!”.
Odwiedziła nas Ania, koleżanka wolontariuszka. Obcięła Szafirowi najgorsze brudne dredy. Przywiozła mu też pyszne puszki z mięskiem. Mniam, mniam!
9 dnia pobytu zrobiłam psu suchą kąpiel.
Delikatnie wyczesałam skudloną sierść – było tego jedno wiadro! Obcięłam mu prawie wszystkie dredziska. Trząsł się ze strachu, ale dał radę. Wspólnie z Krzyśkiem skropiliśmy psa szamponem w spary’u – przysłanym paczką przez Paulę. Po wytarciu ręcznikiem, zrobił się czystszy, jeszcze nie czysty. Pachnie teraz mydełkiem i kupką. Wcześniej samą kupką.
Pies ma doskonały apetyt, skacze do miski, jakby bał się, że zaraz zabiorę. Nic dziwnego, w schronie pewnie musiał walczyć o swoje i nie jadał do syta.
W 11 dniu Szafir na ogrodowym spacerku zatańczył pierwszy taniec radości. Podskakuje, kręci ogonem, macha głową. Psi szał ciał!
13 dzień – Szafir, jak się rozkręci biega już jak każdy pies. Jego długie włosy falują na wietrze, i, chyba…
Jest szczęśliwy! A my z nim. J
Za kilka dni jedziemy do Śremu zdjąć Szafirkowi szwy.
CDN Joasia R.
12 luty 2012r.
Byłem dziś samochodem z tymczasową pańcią i panem w parku pałacu Plucińskich w Swadzimu.
Alpejskie słońce, śnieżne połacie, wolność!
Najpierw truchtałem przy nodze, potem przypomniałem sobie, że kocham biegać!
Dawaj, przez śnieżne zaspy, muldy, pagórki.
Tylko mi ogon falował i sierść na pyszczku!
Ale to jeszcze nic.
Wziąłem śnieżną „kąpiel”.
Za wszystkie czasy wytarzałem się, wykulałem w śniegu. 🙂
Zobaczcie zdjęcia. 🙂
Radość życia powraca!
Całuję!
Wasz „Klejnot”
PS Jutro wieczorem jadę do Śremu na zdjęciu szwów.
13 lutego 2012r.
Tymczasowi opiekunowie Szafirka zawieźli go do Śremu na zdjęcie szwów i ostateczną konsultację z lekarzem, który amputował pogryzioną łapinkę. Szafirek bardzo przeżył wizytę w klinice, w której spotkało go tyle złego. Duża pucha jedzenia zrekompensowała mu bezbolesną wizytę. Za 2 dni kąpiel!
05 marzec 2012r.
Szafirek razem z naszą wolontariuszką Asią wziął udział w audycji „Babie lato” o godz. 10.00 w Radiu Merkury.
Asia opowiedziała jego historię, a piesek szukał dla siebie najwspanialszego domu.
Serdecznie dziękujemy redaktor Ilonie Szwajcer za zaproszenie do studia.
http://www.radiomerkury.pl/informacje/pozostale/czy-mozemy-pomoc-szafirkowi.html
01 kwiecień 2012r.
Podczas audycji w Radiu Merkury pojawił się apel o nowy dom dla pieska.
Odpowiedzieli na niego państwo Ewa i Jerzy z Lubonia z córką Agnieszką.
Ze względu na to co przeżył Szafirek, proces adopcyjny musiał przebiegać stopniowo, żeby przeprowadzka do nowego domu nie była dla niego stresująca.
Najpierw odbyło się kilka spotkań, gdzie Szafirek miał okazję poznać Panią Ewę i jej rodzinę.
Piesek poznał również swoją nową koleżankę, rezydentkę Norę, 1,5 roczną suczkę adoptowaną ze schroniska na Bukowskiej. Pieski spotkały się w ogrodzie, i od razu się polubiły, żadnych warknięć, fochów, i strachu. Przy kolejnym spotkaniu Nora już z daleka poznała Szafirka i szalała z radości.
Historia Szafirka ma swój szczęśliwy koniec.
Szafirek – Kudłacz pojechał dzisiaj do nowego domu.
Piesek dzięki troskliwej opiece Asi zupełnie zapomniał już o traumatycznych przeżyciach i jest kudłatą kulką radości.
Bardzo dziękujemy nowej rodzinie Szafira, która otworzyła swoje serce dla niego.
Dziękujemy również redaktor Ilonie Szwajcer i całemu Radiu Merkury za zaproszenie do programu i pomoc w szukaniu dla niego przystani.