PRZESTRASZONA SUCZKA
07 wrzesień 2011r.
Do naszej fundacji zgłosił się Pan zaniepokojony losem psa żyjącego na jednym z okolicznych podwórek .
Z jego relacji wynikało, że Lisia jest psem podwórkowym – łańcuchowym. Nie była z niego spuszczana, ponieważ jej właścicielka jest starszą, 85-letnią osobą, i nie potrafiłaby jej z powrotem uwiązać do budy. W okresie zimowym suczka była odczepiana z łańcucha, ale nie często. Lisia dwukrotnie oszczeniła się w tej budzie i dwukrotnie jej szczeniaki, o zgrozo, zamarzły.
Sunia nie była odpowiednio odżywiana. Była karmiona spleśniałym chlebem, skórkami od pomidorów, przeterminowanymi produktami z domowej lodówki, do picia musiała jej wystarczać deszczówka, jeżeli akurat padało. Pan, który zgłosił do nas sunię, przy okazji pobytu w okolicy starał się ją dokarmiać i nalewać jej wody.
Właścicielka Lisi nie mogła sprawować opieki nad Lisią , ponieważ jest samotną kobietą, która zmaga się z poważnym schorzeniem kręgosłupa.
Postanowiła zrzec się opieki nad Lisią na rzecz fundacji w nadziei, że dzięki temu znajdzie ona schronienie, dobrą opiekę i miłość.
Suczka jest już w domu tymczasowym u jednej z naszych wolontariuszek. Lisia póki co jest trochę wycofana i przestraszona. Na razie boi się wszystkiego, nie chce wchodzić do domu ( nie jest tego nauczona), najlepiej i najbezpieczniej czuje się w budzie i na razie spędza tam cały czas. Kiedy myśli, że nikt nie patrzy, wychodzi się najeść i udaje się „za potrzebą”.
Ani udało się już wziąć ją na ręce, potulić i pogłaskać, ale na razie jest smutna i nic jej nie cieszy. Jedynie lustro jej się spodobało, jak zobaczyła swoje odbicie to pomerdała ogonkiem.
Lisia ma 3 lub 4 lata.
04 październik 2011r.
Lisia powoli uczy się życia w cywilizowanym świecie.
Otworzyła się na człowieka, wie, że może się do niego przytulić, i głaskanie ewidentnie bardzo jej się podoba. Jest bardzo serdeczna i cały czas macha ogonkiem.
Cieszy się wolnością, z przyjemnością biega po ogrodzie i eksploatuje pokłady energii, które przez lata na łańcuchu w sobie nagromadziła.
Na początku bała się wchodzić do domu, bała się min. telewizora i telefonu. Teraz powoli oswaja się ze wszystkimi zdobyczami cywilizacji.
Potrafi juz przespać całą noc w mieszkaniu, ale wciąż preferuje budę na dworze.
Kiedy przyjechała do Ani, była przestraszoną sunią, która na spacerze bała się własnego cienia. Teraz jest już zdecydowanie lepiej, bardzo lubi spacerki i ładnie chodzi na smyczy. Od psa rezydenta uczy się psich zachowań, np. że siusiu i kupkę robi się na spacerku. Nauczyła się podnosić nogę przy siusianiu, bo zauważyła, że Roki, pies rezydent, tak robi.
Roki jest dla niej autorytetem w poruszaniu się po świecie ludzi. Lisia lubi się do niego tulić.
Nauczyła się jeść suchą karmę i jej smakuje.
24 kwiecień 2012r.
Lisia pojechała do swojego domu.
Zwiozła ją tymczasowa opiekunka, u której Lisia się otworzyła i zmieniła o 360 stopni.
Kiedy Lisia wchodziła do samochodu, jej kompan Roki, pies rezydent, chwycił za smycz Lisi, tak jakby nie chciał jej wypuścić.
Droga przebiegła spokojnie, na miejcu cała nowa rodzina Lisi wyszła na jej przywitanie. Suczka odważnie wkroczyła na posesję i zapoznała się z małym kundelkiem,również Rokim ,oraz z całą rodziną, tak jakby czuła, że to będzie jej nowy dom. Nie pilniowała swojej dotychczasowej opiekunki, lekko machała ogonkiem i zdawać by się mogło, że delikatnie się usmiechała. Po zwiedzeniu ogrodu i domu Lisia usiadła i zaczęła lizać po ręce swojego nowego pana.
Bardzo się spodobała nowym właścicielom, powiedzieli, że imienia jej nie zmienią, bo ona ma wygląd liska i to imię do niej pasuje.Psina trafiła do rodziny pełnej miłości do siebie i do zwierząt, będzie miała wielki teren do biegania i pilnowania, no i właśnie ma być czujna i ma dużo szczekać.
Okazało się, że szczekanie, czyli coś co było dla większości wadą, dla jej nowej rodziny okazało się zaletą.
WIEŚCI Z NOWEGO DOMU
04 maj 2012r.
Lisiaczka ma się bardzo dobrze. Nie tęskni za domem tymczasowym. Za to jej tymczasowa opikunka bardzo za Lisią tęskni, razem z psem rezydentem.
Od pierwszego dnia polubiła swoją nową rodzinkę, oraz małego kundelka Rokusia.
Nowy pan Lisi kilka razy dziennie oprowadza ją po swojej posiadłości, żeby ta wiedziała, że to jej teren, i żeby sobie obsikała i obwąchała co jej.
Na widok swojego pana psinka odstawia taniec brzucha i ogonka.
Lisia ma bardzo dobry apetyt, smakuje jej gotowany posiłek, zajada się nim z wielkim apetytem, suchą karmę też pochłania.
Po tygodniu pobytu Lisia wreszcie zaszczekała. Wszyscy się bardzo cieszyli, bo o to właśnie chodziło, żeby Lisia była strażniczką terenu.