Urodzony: ok. kwiecień 2016 r.
Zdrowie: zaszczepiony, odrobaczony, wykastrowany
Stosunek do ludzi: ufny, szybko przyzwyczaja sie do nowych ludzi i otoczenia
Stosunek do dzieci: nie miał kontaktu
Psy: nie miał kontaktu
Koty: pozytywny
Zachowanie: żywiołowy, wszędzie wejdzie. Nie ma problemu, aby zajrzeć mu do pyszczka czy obciąć pazurki. Uwielbia wędki i wszystkie uciekające sznureczki. Nie obce mu zajrzeć do wanny lub otwartej toalety. Wypina się do głaskania przy ogonku.
18 listopada 2016 r.
Toto złapał się do klatki łapki w Swarzędzu. Okazał się być miziakiem i po kastracji zamiast być wypuszczony, postanowiono dać mu szansę na nowe życie.
Oto co mówi o sobie Toto:
Czy dlatego że jestem taki zwyczajny nie będę miał domu? Pewnie gdybym miał bujną fryzurę i był rudy ludzie by się o mnie bili. Jak każdy koci dzieciak uwielbiam łobuzować, a potem tulić się do cioci. Mam na imię Toto i mam około 7 miesięcy. Jestem wykastrowany, odrobaczony i zaszczepiony. Jestem łobuzem jak chyba większość kociaków w tym wieku. Uwielbiam bieganie za wędkami, sznurkami i wszystkim co ucieka. Dobrze dogaduję się z innymi kotami. Po prostu jestem cudownym zbójem. Kto podaruje mi stały dom?
Nasz łobuziak czekał cierpliwie na dom tymczasowy i na początku stycznia w końcu udało się znaleźć dla niego kąt. Przy pierwszym kontakcie Toto jest nieco nieśmiały, ale taki stan rzeczy nie trwa długo, ponieważ dosłownie rozpiera go energia i nie może odmówić sobie okazji do pofiglowania. Żywo reaguje na wędkę i pluszowe myszki, co widać na zdjęciach. 🙂 W nocy natomiast wskakuje do łóżka swojej opiekunki i mruczy rozkosznie.
Toto jest jeszcze młodziutki, ale z każdym kolejnym miesiącem jego szanse na adopcje maleją, tym bardziej że niebawem pojawią się pierwsze w tym roku kocięta. Bardzo liczymy na to, że ktoś w końcu zauważy tego wyjątkowego kocurka i da mu kochający dom. <3
1 czerwca 2017 r.
Dzień Dziecka to szczęśliwy dzień dla naszego Toto. Właściwie to już nie „naszego” i już nie „Toto”. Chłopak już od jakiegoś czasu ma nowe imię – Jarmuż. Już nie jest „nasz”, bo oficjalnie możemy powiedzieć, że na stałe zostaje w swoim domu tymczasowym. Nie ma co ukrywać – skradł serce swoje opiekunce. Wiemy, że zostawiamy go w dobrych rękach.