Urodzony: ok. wrzesień 2016 r.
Zdrowie: wykastrowany, odrobaczony, testy FIV/FeLV ujemne
Stosunek do ludzi: bardzo przyjazny, uwielbia kontakt z człowiekiem
Stosunek do dzieci: możemy podejrzewać, że pozytywny. Lesiu otwarty jest na każdego.
Psy: Pozytywny. Miał kontakt bezpośredni z owczarkiem niemieckim i dawał się bez problemu wylizywać nawet.
Koty: pozytywny. Dobrze dogadywał się z naszym podopiecznym Bronkiem. Obecnie mieszka z drugim kotem.
Zachowanie: pewny siebie, jest otwarty, lubi mizianie i zabawy, jest kotem, w którym można się zakochać zaraz po poznaniu go
Inne: ładnie korzysta z kuwety
7 marca 2017 r.
W tym roku po raz pierwszy nie bierzemy udział w poznańskiej akcji sterylizacji kotów miejskich. W tym roku stawiamy na wsie. Chcemy działać tam, gdzie nikt inny nie pomoże. Możemy niewiele, świata nie zmienimy, ale staramy się pojedynczo wyciągać różne istoty z tarapatów. Na co dzień najbliższy jest nam teren Gminy Dopiewo – tam mamy siedzibę i przytulisko, ale od czasu do czasu pomagamy w innych gminach ościennych i dalszych.
Dziś z pewnej wsi położonej ok. 90km od Poznania przywieźliśmy dwa koty. Zgłoszenie mówiło o stadzie zwierząt, wielu dorosłych niesterylizowanych kotach i matce z kociakami. Próbowałyśmy załatwić sprawę telefonicznie z tamtejszym Urzędem Gminy. Uzyskałyśmy informację, że owszem, gmina ma podpisaną umowę z lokalnym weterynarzem, który przyjedzie i zajmie się stadem, wyleczy i wysterylizuje. Kilka dni później okazało się, że nikt nie przyjechał, a dwa kociaki zmarły. Dziś więc do Poznania przywieźliśmy dwa z kotów, które przeżyły- kociaka i jego matkę. Reszta kotów była w dobrym stanie zdrowia, więc zostawiliśmy je na miejscu i będziemy dalej walczyć z gminą by zajęła się ich sterylizacją.
No i tak … przedstawiamy Wam Tosię, około dwuletnią kotkę matkę i jej synka, około 5 miesięcznego Lesia. Tosia jest tylko jest lekko przeziębiona, ma szmery w układzie oddechowym, ale dostała antybiotyki i problem powinien szybko zniknąć. Gorzej jest z Lesiem 🙁 Maluch to praktycznie skóra i kości. Koci katar dokonał sporego spustoszenia w jego organizmie, kociak jest bardzo zakatarzony, nie je sam – musi być karmiony na siłę. Możliwe, że przez katar nie czuje jedzenia.Oczka sami widzicie na zdjęciu. Przy tym wszystkim Lesio jest szczęśliwy. Cały czas mruczy i cieszy się z każdego dotyku człowieka. Strasznie nam przykro, że nie zdążyłyśmy uratować jego rodzeństwa 🙁 Bardzo jednak chcemy uratować Lesia.
Przesyłajcie ciepłe myśli. Jeśli ktoś może przesłać grosik – będziemy wdzięczne.
Fundacja „Głosem Zwierząt”
ul. Podbiałowa 1/2
60-185 Skórzewo
Konto:
04 2490 0005 0000 4600 8073 9177
Przelewy zagraniczne:
IBAN: (PL przed nr konta bankowego)
BIC/SWIFT: ALBPPLPW
9 marca 2017 r.
Mały, chory Lesiu szuka domu tymczasowego! Wymaga podawania leków dwa razy dziennie, zakraplania oczek i regularnego karmienia. On ze swojej strony może zagwarantować duuuuużo miłości.
15 marca 2017 r.
Nasz najmłodszy podopieczny Lesiu (choć zastanawiamy się nad przemianowaniem go na Smark) pomalutku powolutku zdrowieje. Nadal jest zalany glutami, kicha ropą i skrzepami krwi, ale jest najsłodszym stworzeniem świata! Szukamy dla Lesia domu tymczasowego, bo nasza zimna powniczka nie sprzyja leczeniu smarków. Lesiu odwzajemni się mruczeniem i przytulaniem bo ma w sobie pokłady miłości 🙂
10 maja 2017 r.
To był szczęśliwy dzień dla naszego Lesiątka. W końcu chłopak opuścił klatkę i pojechał do tymczasowego domu. Do towarzystwa będzie miał kumpla. Życie szybko rozkwitło w łazience… od zabawy, mycia się, ścięcia pazurków jak i poznania nowego kolegi. Lesiu był bardzo grzeczny w czasie jazdy. Dom tymczasowy mówi, że dzielny z niego chłopak i poradzi sobie w każdych okolicznościach. My jesteśmy tego pewni.
29 maja 2017 r.
„Droga fundacjo,
Lesiu vel Lesiek jest z nami dwa tygodnie, natomiast mamy wrażenie, że jest już od zawsze.:) Ostrzegamy lojalnie wszystkich zainteresowanych Leśkiem – jest to amant, który skradnie serce w pierwszej sekundzie spotkania. Młody ma wyjątkową broń – bursztynowe oczy, którymi jak spojrzy to aż człowiek mięknie. Jego filigranowa postura niech też nikogo nie zmyli, je za dwóch, bawi się za trzech, a jak włączy traktorek to dźwięk roznosi się po całym mieszkaniu.:) Ulubione zabawki młodzika to myszki, piłeczki ping-pongowe, kable od laptopa, sznurki, brzęczące wędki, a najlepiej wszystko co hałasuje i szeleści! Kotem też nie pogardzi, bo poranne bieganie musi być! Co nas zaskoczyło, codziennie od około 7 do 9, w zależności jak długo człowieki śpią, Lesiu ogląda przez okno trawkę i chodnik. Cały czas się głowimi co on tam śledzi. Niestety, nie wszystkie tajemnice zostaną przed nami odkryte. Co ciekawsze, nawet nasz kocur dołącza do niego i razem siedzą i patrzą w siną dal.:) Lesiu człowieka kocha nad życie! Czasami tą miłość skrywa, gdy człowiek próbuje mu podać lekarstwo, bo przecież trzeba się szanować i uciekać przed złowieszczymi rękami! Natomiast poza tymi ekscesami cały czas szuka człowieka, po całym mieszkaniu. Wizyty w centrum spotkań towarzyskich, łazience, nadal mają się dobrze – kociak pilnuje drugiego kota by nie utknął w kuwecie. Człowieka też pilnuje, bo w łazience są skrywane smaczki i jedzonko, więc może coś kotku się dostanie za to czuwanie.:)
Ale jak tylko któreś z człowieków spocznie na kanapie to nie ma możliwości aby w samotności na niej posiedzieć. Lesiu uwielbia połączenie kanapy i człowieka! Musi się stykać z tym człowiekiem, a najlepiej to leżeć wtulonym w człowieka, bo tu go pogłaszcze, tu da mu buziaka, tu pomasuje łapkę, albo pozwoli sprawdzić czy palce są jadalne. Ale spokojnie, jak po sekundzie się okazuje że jednak palce nie są do jedzenia, to Lesiu jak przystało na dobrze wychowanego obywatela myje paluszki człowieka, które wcześniej podgryzł.:) Ale jeśli nadal ktoś ma choć cień wątpliwości czy Lesiu będzie tym kochanym kotem na całe życie to chcemy przedstawić ostatni niepodważalny argument za: Gdyby Lesiu mógł przemówić ludzkim głosem, to jesteśmy przekonani że pierwsze powiedziałby „No problem”. Wizyta u lekarza… no problem, za gorąco w aucie… no problem, chcecie mi ściąć pazurki… no problem, rezydent lekko ma mnie dość… no problem, w misce skończyło się jedzenie… no problem. I tak cały czas!:)”
15 stycznia 2018 r.
Nasz kochany kot Lesiu wczoraj pojechał do stałego domu i nie była to krótka przejażdżka z 1 ulicy do drugiej w Poznaniu, czy miasta do miasta. Pojechał prosto do Berlina. Nie ma co ukrywać, że odnalazł się chłoapk szybko – co nas nie dziwi skoro przez swój dom tymczasowym był nazywany kotem „no problem”. Cieszymy, że Lesiątko ma swoje 4 kąty.
Wypełnioną ankietę wyślij na adres: fundacja@glosemzwierzat.pl
W tytule maila wpisz imię kota, na którego jest ankieta.