Podstawowe informacje:
Urodzona: ok 03.2019 r.
Zdrowie: odrobaczona, zaszczepiona, zachipowana, testy Fiv/ Felv ujemne, wykastrowana
Stosunek do ludzi: w pierwszym kontakcie lekko nieśmiała, po chwili głaskania odpala traktorek
Stosunek do dzieci: nie miała kontaktu
Psy: nie miała kontaktu
Koty: nie miała kontaktu
Inne: ——
Fufu o sobie:
30 listopada 2019 r.
Witaj! Na imię mi Fufu i jestem młodziutką kotką mieszkającą w poznańskiej kociarni. Natura obdarzyła mnie kolorem futerka uważanym przez wielu kociarzy za najpiękniejszy – jestem szylkretką. Ludzie mówią, że taki kolor mają prawie wyłącznie kotki i ma on ciekawe podłoże genetyczne. Podobno nie ma dwóch jednakowych szylkretowych kotów!
Z natury jestem spokojną, trochę nieśmiałą damą. Boję się nieco gdy ciocie i wujkowie z kociarni przychodzą mnie głaskać ale muszę przyznać, że ich pieszczoty sprawiają, że się relaksuję i mruczę na cały regulator. Bawić też się lubię ale potrzebuję czasu żeby się „rozkręcić”. Jeśli chodzi o zdrowie to nic poważnego mi nie dolega, niedawno zostałam wysterylizowana.
Czy wiesz, że w wielu kulturach wierzy się, że szylkretowe koty przynoszą szczęście? Może chcesz się przekonać czy to prawda? Możemy się wymienić: Ty dasz mi szczęście zapewniając mi spokojny i kochający dom a ja uszczęśliwię Cię moim mruczącym towarzystwem! Szukam domu w Poznaniu i okolicach. Jeśli jesteś zainteresowany poznaniem mnie wypełnij ankietę przedadopcyjną: http://bit.ly/ankieta-adopcyjna-kot.
Poznaj historię Fufu:
21 grudnia 2019 r.
FuFu przyjechała do nas tylko na sterylizację.
Została bo z dzikuska stała się miłą kocią panną.
Rozglądamy się za domem dla niej.
Ze względu na jej wyjątkową urodę, specjalnie nie martwimy się o to czy dom znajdzie. Co sądzicie?
21 stycznia 2020 r.
Tego dnia nasza Fufu opuściła kociarnię i pojechała do domu. Trzymamy za Ciebie kciuki!
Pozdrowienia z domu stałego:
30 stycznia 2020 r.
Em khemm, dzień dobry, tu Fufu. Razu pewnego wydarzyła się taka historia. Przyszły dwa człowieki oglądać koty, bo uznali, że z kotem to życie fajniejsze jest. Też tak uważam, to i się zainteresowałam co to za jedni i czemu bawią się z dzieciakami, a nie ze mną. Zwłaszcza, że takie piórka fajne w powietrzu latały. I tak sobie spoglądałam ja na nich, oni na mnie, ja na nich, oni na mnie. I w końcu poszli z głową pełną wrażeń, a potem spytali czy ja to też do adopcji. No ba!
Minęło kilka dni, spakowałam swoje ulubione kocyki i tyle mnie w kociarni widzieli. Po kilku dniach doszłam do wniosku, że mordować piłeczki to mogę też przy ludziach, a jak wędką machają to i zabawa jest lepsza niż kiedy nie. To wyszłam zza kanapy, mimo że dzień był a nie noc. Budki tu mam różne i kartony, istne labirynty! I mam kilka przydomków też, np. „rambo” lub „mały dzik”. A wiecie co jest najzabawniejsze? Wszyscy myśleli, że jestem spokojnym kotem! Tak ich nabrałam! Nooo, ale żeby nie było, to pogłaskać też się dam czasem i mruczenie mi się włącza wtedy. A z czasem to może i więcej się dam. Przemyślę to. Ale myślę, że tak, bo to fajne nawet to głaskanie. To mówiłam ja – Fufu.