Podstawowe informacje:
Urodzona: ok. 11.2019 r.
Zdrowie: odrobaczona, zachipowana, wykastrowana, testy Fiv/ Felv ujemne, ma usuniętą większość zębów
Stosunek do ludzi: przyjazna
Stosunek do dzieci: nie miała kontaktu
Psy: nie miała kontaktu
Koty: żyła w kocim stadku
Inne:
Shuri o sobie:
30 maja 2020 r.
Witaj! Na imię mi Shuri i jestem drobną, półroczną kotką. Piszę do Ciebie, bo ostatnio w moim życiu zaszła wielka zmiana: z dzikiego kociego stadka, w którym żyłam na poznańskich Podolanach, trafiłam do takiego dziwnego miejsca co się nazywa kociarnia. Mieszkam tu w klatce, dookoła są inne koty i generalnie jeszcze się do tego za bardzo nie przyzwyczaiłam. Raz dziennie przychodzą człowieki, dają mi jeść i próbują miziać. Na początku jestem do tego ostrożnie nastawiona, ale jak tylko przekonam się, że nie mają złych zamiarów, nadstawiam główkę prosząc o więcej głasków. I zwykle je dostaję! Oprócz głasków lubię też bawić z człowiekami w polowanie na piórka.
Problem jest taki, że człowieki przychodzą tylko raz dziennie i do tego na krótko. A ja chciałabym więcej! I w tej sprawie właśnie piszę. Nie szukasz przypadkiem kociego towarzysza? Jeśli tak, może zechciałbyś rozważyć moją kandydaturę? Za miejsce w Twoim domu odwdzięczę Ci się grzaniem kolan i wspólną zabawą!
Jeśli chodzi o rzeczy praktyczne, to fundacja właśnie zajmuje się moim zdrowiem: mam m. in. zostać odrobaczona i wysterylizowana. Zaliczyłam już niestety wizytę u kociego dentysty, który po obejrzeniu moich zębów złapał się za głowę. Były w tak złym stanie, że trzeba je było wszystkie usunąć…. Stąd też trochę śmieszny wyraz mojej mordki, z wysuniętym języczkiem. Jeśli jesteś zainteresowany moją skromną osobą wypełnij proszę ankietę: http://bit.ly/ankieta-adopcyjna-kot. Szukam domu w Poznaniu lub okolicach.
Poznaj historię Shuri:
22 maja 2020 r.
22 sierpnia 2020 r.
Dziś wielki dzień dla Shuri – pojechała do domu stałego. Trzymamy kciuki, żeby szybko się w nim odnalazła!
Pozdrowienia z domu stałego:
1 października 2020 r.
Byłam cierpliwa, wszystko grzecznie znosiłam, chociaż łatwo nie było. Zakrapianie uszu, podawanie tabletek – fuuuuj. Trochę poczekałam i jest nagroda. I to jaka! Najlepsza z możliwych! Pewnego dnia do kociarni przyszła bardzo miła dziewczyna, a do domu wróciłyśmy już razem. Mam w końcu upragniony dom i ukochanego człowieka, który się ze mną bawi i mizia mnie. Wiecie jak fajne jest polowanie na stopy pod kocem? To jedna z moich ulubionych rozrywek! Nic więcej mi już do szczęścia nie trzeba.