Podstawowe informacje:
Urodzony: ok. 08.2016 r.
Zdrowie: wykastrowany, testy FIV/FeLV ujemne, odrobaczony, zaszczepiony, zachipowany
Stosunek do ludzi: wystraszony, wymaga pracy i socjalizacji z człowiekiem
Stosunek do dzieci: nie miał kontaktu
Psy: nie miał kontaktu
Koty: przyjacielski, bardzo lubi ich towarzystwo
Inne:
Colas o sobie:
Cześć wszystkim, jestem Colas!
Przez blisko 4 lata żyłem sobie spokojnie w stadzie kilku bezdomnych kotów. Dobrzy ludzie nas karmili i postawili nam ciepłe budki na terenie firmy, przy której żyliśmy. Niestety przyszedł czas gdy przestaliśmy być tam mile widziani, a nasi kochani karmiciele zwrócili się po pomoc do Fundacji Głosem Zwierząt.
Stało się, całą naszą zgrają trafiliśmy do kociarni. Pierwsze tygodnie spędziłem w klatce gdzie ludzie smarowali mi uszy (miałem świerzb), dawali leki i jedzonko. Bałem się, a przynajmniej na początku byłem tak zestresowany nową sytuacją, że przestałem jeść i tylko leżałem sparaliżowany strachem w ciemnym kącie klatki.
Po kilku tygodniach leczenia moje uszy były już zdrowe, a ludzie urządzili mi przeprowadzkę do bawialni gdzie poznałem inne koty. Wciąż się bałem. Chowałem się w budce i przemykałem po pokoju kiedy nikt mnie nie obserwował. I tak spędziłem kilka miesięcy… Udało mi się kiedyś odważyć na zabawę z innymi kotami, ale bałem się ludzi, którzy tam przychodzili. Ja wiem, że oni nie chcieli źle, ale byłem przerażony.
Pamiętam, że pewnego letniego dnia do bawialni weszła ciocia z transporterem pod pachą i postanowiła mnie złapać. Mnie! A potem było tak… trochę płakałem, ale zapakowałem się do transportera i pojechaliśmy w świat. Okazało się, że pojechaliśmy do domu! A ja domu nigdy wcześniej nie miałem… jak się okazało był to taki dom tymczasowy, ale w końcu mogłem poczuć się pewniej. Ciocia powiedziała, że wszystko będzie dobrze więc jej uwierzyłem.
Pierwsze trzy tygodnie spędziłem w łazience. Byłem bardzo ciekawy, bo za drzwiami były dwa inne koty. Gdy według cioci nadeszła odpowiednia pora poznaliśmy się. Wtedy zaczęło być jak dawniej, znów żyłem w stadzie z innymi kotami. Od kilku miesięcy mieszkamy razem i bardzo dobrze się dogadujemy. Jestem jeszcze nieśmiały wobec cioci, ale ona mi mówi, że jestem pięknym i mądrym kocurkiem. Każdego dnia bardziej się przekonuję, że ludzie nie są tacy źli, przecież ciocia daje pyszne tuńczykowe smaczki więc na pewno nie jest taka straszna, jak kiedyś myślałem. Mówiła też, że miałem chore nerki, no właśnie, miałem! Mój pan doktor mówi, że moje nerki są w coraz lepszym stanie niż kiedyś.
Trochę się rozpisałem, ale podsumowując spędzam właśnie pierwszą zimę w ciepłym domu, całe dnie leżę na swoim ulubionym hamaku, a wieczorami bawię się z moimi kocimi przyjaciółmi.
Dom tymczasowy jest super, ale ja chciałbym mieć taki na stałe, pomożesz mi?
Pozdrawiam Cię,
Twój Colas!
Poznaj historię Colasa:
18 sierpnia 2021 r.
Jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się czy warto wziąć kota z fundacji na tymczas – odpowiadamy stanowczo: oczywiście! Colas już od miesiąca mieszka z naszą wolontariuszką i z każdym dniem widać, że robi znaczące postępy. Z przestraszonego, syczącego i apatycznego kota, stał się spokojnym i całkiem towarzyskim przystojniakiem! Wszelkie harce i zabawy nie są mu już straszne.
Zachęcamy do odpowiedzialnej adopcji!
30 sierpnia 2021 r.
Kocur trafił pod opiekę fundacji w kwietniu tego roku. Jest jednym z czterech kotów, które zaczęły przeszkadzać człowiekowi…. Czym? A no niczym, tym, że są. Koty żyły sobie spokojnie na terenie jednej z poznańskich firm, miały ciepłe budki, pracownicy portierni je dokarmiali. Jednak po 4 latach i zmianie kierownika zakładu, koty zaczęły przeszkadzać. Padło ultimatum – miały zniknąć, albo sam się nimi zajmie….. No to trafiły do nas, niekoniecznie zadowolone z nowej sytuacji – aczkolwiek trudno się dziwić.
Na początku lipca Colas trafił do domu tymczasowego. Zamieszkał u wolontariuszki razem z wychowankami fundacji Cami i Pedro. Początkowe tygodnie spędzał w izolacji i stopniowo był zapoznawany z rezydentami.
Historia Colasa jest przykładem, na to że domy tymczasowe ratują życia. Tymczasowanie kota nie kosztuje cię nic poza daniem mu czasu, przestrzeni i twojego zainteresowania. O resztę zadba fundacja.
14 sierpnia 2022r.
Kolejna z naszych wolontariuszek dołączyła do teamu osób nieumiejących w tymczas. Po roku zapewniania Colasowi domu tymczasowego, postanowiła go zaadoptować.