5 stycznia 2021 r.
Historia pojawienia się Colina obfitowała w zwroty akcji, niejasności i dramatyczne epizody niczym film sensacyjny. Otóż Colin pojawiał się w okolicy od kilku tygodni, był widywany przez mieszkańców gminy, ale nigdy na tyle długo w jednym miejscu, aby dać się spotkać, o złapaniu w ogóle nie mówiąc. Co więcej, on sam lub inny podobny do niego był spotykany na łąkach w okolicach Dopiewa już latem, ale wtedy nikomu nie udało się do niego podejść, zawsze na widok człowieka oddalał się w sobie tylko znane miejsca. Tym razem jednak coś sprawiło, że Colin dał się złapać strażnikom gminnym, zawędrował bowiem na ogrodzone podwórko, z którego nie miał już możliwości ucieczki i ostatecznie został pod eskortą odwieziony do schroniska. Co ciekawe w ogóle nie wyglądał na włóczęgę – nie był ani wychudzony, ani specjalnie brudny, sprawiał wręcz wrażenie zadbanego psa. Być może gdzieś jest jego dom, jednak do dnia dzisiejszego nikt się po niego nie zgłosił, nikt nie szukał i nawet nie pytał o zaginionego bernardyna…. Colin od pierwszego dnia w schronisku był dość nieufny w stosunku do ludzi, szuka co prawda kontaktu, ale niespecjalnie lubi dotyk i bał się smyczy, na widok której uciekał początkowo do budy. Ładnie za to reaguje na inne psy, w ogóle nie wdaje się w sprzeczki, cechuje go raczej postawa miła lub przynajmniej neutralna. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby lepiej się poznać i zobaczyć, co skrywa Colinowa dusza, doświadczenie podpowiada nam jednak, że okaże się być bardzo wesołą i sympatyczną postacią. Często się uśmiecha i na razie nieśmiało zaprasza do zabawy. Na oko Colin ma około 4 lat, jest w dobrej kondycji, został zaszczepiony i odrobaczony. Szukamy dla niego domu w spokojnej okolicy, na pewno nie wydamy go do pilnowania firmy, parkingu czy innego przybytku ani też do życia tylko na dworze. Colin czeka na dom w okolicy Poznania. Bardzo prosimy o udostępnianie tego pięknego psa.
Kontakt: 737 860 972, paulina@glosemzwierzat.pl