10 grudnia 2020 r.
Pożegnanie Jeżki napisały opiekujące się nią wolontariuszki.
„Jeżka, Żbiczek, Jadzia – pod koniec zeszłego tygodnia stopniowo przestała jeść, była coraz bardziej osowiała i apatyczna. Bez chwili zastanowienia zawiozłyśmy Małą do weterynarza. Kociątko było tak odwodnione i słabe, że nie dało się pobrać jej krwi do badań diagnostycznych. Choć nie było pewności lekarz zasugerował u niej FIP.
Kiedy wiozłam ją na kolanach zastanawiałam się czy to Maleństwo wie, że walczy o nią tyle osób, że o tym 500g futerka myślimy, że ją kochamy. Tuliłam ją tak mocno, chociaż czułam, że mała nawet już nie mruczy, co robiła wcześniej przy najmniejszym dotyku. Dziewczynka została w szpitaliku, pod opieką Pana Doktora Szymona. O 20 dostaliśmy telefon, że u Małej pojawiły się objawy neurologiczne, wiedziałyśmy, że to będzie długa noc.
O 7:30 rano Jeżunia odeszła. To małe futerko przestało już czuć ból i brać na swoje maleńkie barki niesprawiedliwość świata i błędy ludzi. Kiedy mówiłam jej, że teraz będzie już lepiej i patrzyłam w jej gasnące oczka nie sądziłam, że to nasze ostatnie spotkanie. Nawet na sekundę żadna z nas nie przestała wierzyć, że i tym razem nam się uda, że uratujemy to Maleństwo.
„Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez” i wylałyśmy ich mnóstwo z bezsilności, niesprawiedliwości i smutku, ale kiedy przypomnę sobie jej oczy, nie zastanawiam się już czy wiedziała, że nas ma – wiedziała. Była nasza, grała z nami na telefonie, łobuzowała i przez te 9 dni z nami miała dom i wszystko to czego Mały Kocio potrzebuje.
Żbiczko, przepraszamy Cię, że nie dałyśmy rady Ci pomóc, obiecujemy, że nadal będziemy walczyć o każde futerko jakie stanie na naszej drodze. Biegaj szczęśliwie za tęczowym mostem, całujemy Cię w puchaty KocioŻbikowy łepek,
Kochamy,
Twoje Ciocie”