
30 listopada 2020 r.
Sobota wieczór. Droga dojazdowa do schroniska – gruntowa, pod lasem. Pada deszcz, ciemno.
Wolontariuszki wracają po spacerach z psami, wyjeżdżają ze schroniska i jadą wolno. Przejeżdża jakiś samochód, co rzadkie w okolicy, bo droga prowadzi jedynie do schroniska i lasu, ale zdarza się. Jada dalej. Na środki drogi leży coś co wygląda jak kamień, ciężko dojrzeć w deszczu i po ciemku, ale jedna z dziewczyn zaniepokoiła się, że może to jeż. Zatrzymały samochód i wyszły sprawdzić.
Kociak. Leży, nie rusza się. Pędem zabierają go do auta i wracają do schroniska, suszą, karmią, ale kot się przewraca. Nie czekając na nic, jadą do Poznania do całodobowej lecznicy.
JEŻKA bo takie imię otrzymała kotka, która wyglądała na jeża, była odwodniona, wyziębiona i wygłodniała. Została na noc w lecznicy. Po dobie w cieple, po kroplówkach i lekach, odzyskała siły i wróciła do schroniska w Dopiewie.
Teraz Ciocie tulą, karmią i kochają…
Kolejny dzień z życia wolontariuszy fundacji.
Jeżka niebawem będzie do adopcji…