5 sierpnia 2021 r.

Sarabi już z nami nie ma… W zeszłym tygodniu USG pokazało, że Sarabi ma już 5 przerzutów – jeden przy okrężnicy tak wielki, że trzeba było go mierzyć na dwa razy, a nadal nie było pewności czy udało się objąć całego. Kolejne osadzone przy nerkach oraz wątrobie. Masa rakowa weszła w miednice i powoli zaczęły następować nieodwracalne zmiany świadczące o tym, że ciałko Sari już nie ma siły się bronić, że rak wygrywa.

Krew w kale, przyśpieszony oddech, nadmierna wokalizacja, chowanie się pod łóżkiem, drobne zachowania agresywne, chudnięcie, bolesność i drażliwość…

Kolejna wizyta u weterynarza zakończyła się wnioskiem, że proporcje chwil bezbolesnych i szczęśliwych do tych przepełnionych bólem i cierpieniem są na tyle niekorzystne, że humanitarnym będzie ulżyć Sari w mękach… Do ostatniej chwili była przy niej Jola, opiekunka tymczasowa, ale tylko z nazwy. Tak na prawdę Jola pokochała Sari i dała jej godne odejście, ostatnie chwile przepełnione miłością i szacunkiem.

Tak Jola wspomina Sari:
„Sarabi była cudownym kotem, była prze szczęśliwa będąc przy człowieku, chwila moment i mruczała… Jak się kładłam do łóżka to była pierwsza, aby położyć się koło mnie…Uwielbiała siedzieć na balkonie… Tak strasznie mi przykro, że to się tak skończyło, bo z całą pewnością stało się to za szybko…”

Sari, już nie boli.

Jola, tulimy.

Wróć do góry